Myślę na koniec o tym, jak to się stało, że przez czterdzieści lat opisywałem, tłumaczyłem, wyjaśniałem, komentowałem, ba, oceniałem nawet prace i dzieła kogoś, kto od początku był dla mnie przecież i pozostał tajemnicą? Tak, nie bójmy się tego słowa: to, czego nie jesteśmy w stanie poznać, pozostaje tajemnicą. Znałem go bowiem i nie znałem. Nigdy nie wiedziałem o nim wszystkiego, a może nawet nie próbowałem wiedzieć, chociaż ta reszta, ta nie poznana, intrygowała, niepokoiła, przyciągała i dezorientowała. Byliśmy z tak odmiennej ulepieni gliny, że cudem chyba spotkanie nasze owocowało prawdziwą przyjaźnią, a nie szczerą antypatią.
Fragment książki