Spektakle Wachtangowa wywoływały opór i zaskoczenie. Jednak na zawsze pozostaną one ironicznym i mądrym dowodem na to, że prawdziwa sztuka nie zna szkoły, że jest ona i romantyczna, i futurystyczna, i naturalistyczna, i lewicowa, i prawicowa, że absolutnie nigdy nie bywa aktualna i że zawsze wchodzi w relację ze współczesnością, że opiera się na fundamentach warsztatu i że potrafi rozkwitać emanującą ze sceny szczerością.
Pawieł Antokolski: Pamięci nauczyciela (1922)
Jewgienij Wachtangow zazwyczaj wymieniany jest jednym tchem obok innych reformatorów teatru z początku XX wieku. Jako artysta niewątpliwie należał do największych tamtej epoki, ale w odróżnieniu od Stanisławskiego i Meyerholda, nie dążył do ujęcia swych doświadczeń w system. Skupiony na pracy studyjnej, hołdował przekonaniu, że proces przygotowania spektaklu jest sprawą intymną, że uczestniczą w nim konkretni ludzie, a zatem nie można stworzyć uniwersalnych zasad – dla wszystkich. W działalności pedagogicznej, podkreślali to wszyscy jego wychowankowie, jego największą zaletą była umiejętność dotarcia do każdego aktora z osobna, nawiązania z nim głębokiego, osobistego kontaktu. (fragment Wstępu)
Dariusz Kosiński
Z ksiąg Azrielów
„Teatr” 2009 nr 5, s. 75–77
Włodzimierz Staniewski opowiadał kiedyś, jak to Jerzy Grotowski wrzucił do młynówki w Brzezince przywiezioną nieopatrznie przez młodego współpracownika książkę Jewgienija Wachtangowa Poszukiwania, opublikowaną w 1967 roku (tak, tak – czterdzieści dwa lata temu!) w chwalebnej, ale niestety już tylko świętej pamięci serii „Teorie współczesnego teatru”. Jeśli ta opowieść jest prawdziwa, to wydanie książki Jewgienij Wachtangow – co zostaje po artyście teatru? właśnie przez Instytut im. Jerzego Grotowskiego uznać można za akt swoistego zadośćuczynienia.
Przeczytaj całą recenzjęRafał Węgrzyniak
Dziedzictwo Wachtangowa
„Nowe Książki” 2009 nr 4, s. 38